Prelekcja wygłoszona w Olsztynie podczas XV Warmińskiego Seminarium Hagiograficznego 7 listopada 2022 r.

 Służebnica Boża Siostra M. Włodzimira Wojtczak przyszła na świat 20 lutego 1909 r. we Franklinowie. Małej wiosce pod Ostrowem Wielkopolskim. Pochodziła ze średnio zamożnej rodziny. Jej ojciec Józef był kowalem, a matka Jadwiga zajmowała się domem. Miała też starszą siostrę Mariannę. Na chrzcie św. w kościele parafialnym w Lewkowie nadano jej imię Czesława, w tym kościele przyjęła także Pierwszą Komunię św.

Czasy, w których przyszło jej żyć nie należały do łatwych. I wojna światowa  zmusiła ojca do walki na  froncie. Matka pozostała w domu sama z dwiema córkami. Prowadziła przydrożny zajazd, aby móc utrzymać dom. Z tamtego czasu zachowały się piękne zdjęcia jej z córkami, które pani Jadwiga wysyłała wraz z listami do męża na front. Po skończonej wojnie i odzyskaniu przez Polskę niepodległości rodzina przeprowadziła się do  Ostrowa Wielkopolskiego.  Tu wiedzie im się dość dobrze. Kupili kamienicę w centrum miasta, z dużym podwórzem, w którym bez problemu można było prowadzić warsztat. Ich życie mogło płynąć spokojnie i dostatnio, niestety nie do końca tak było. Pani Jadwiga kilka razy poroniła. Gdy w końcu urodził się upragniony syn niedługo nacieszyli się jego obecnością. Bawiąc się na podwórzu spadł z dużej wysokości i zginął. Miał niespełna dwa latka. To wszystko bardzo wpłynęło na całą rodzinę i na późniejszy stosunek i relacje rodzinne – szczególnie pani Jadwigi i Czesi, czyli s. Włodzimiry.

Rodzice starali się, by ich córki zdobyły wykształcenie, dlatego posłali je do Liceum Żeńskiego w Ostrowie Wlkp. Szkoła ta cieszyła się wysokim poziomem nauczania. Siostra M. Włodzimira miała wiele talentów, które mogła rozwijać – jak np. śpiew, recytacja, czy umiejętności malarskie.

S. M. Włodzimira była osobą wrażliwą i delikatną. Od najwcześniejszych lat odznaczała się pracowitością, angażowała się w działalność charytatywną. Podczas nauki w Liceum należała do Koła Miłosierdzia, a po maturze wstąpiła w szeregi organizacji kościelnej „Młode Polki”, gdzie pełniła funkcję skarbniczki. Tu również pomagała ubogim, a także włączyła się w działalność kulturalną Stowarzyszenia.

Pragnęła wstąpić do Karmelu, ale przez wzgląd na matkę wybrała Zgromadzenie Sióstr św. Elżbiety do którego wstąpiła 18 sierpnia 1930 r. W czasie postulatu ukończyła Wyższy Instytut Kultury Religijnej w Poznaniu oraz studia w Katolickiej Szkole Społecznej. Jako postulantka otrzymała specjalne pozwolenie, by zostać matką chrzestną swojego siostrzeńca Zbigniewa, który po latach został księdzem.

W dniu 27 lipca 1933 r. otrzymała habit zakonny i przyjęła imię Siostra Maria Włodzimira.  Jako siostra elżbietanka odznaczała się wielkim rozmodleniem, doskonałym zachowaniem reguły zakonnej i niesamowitą pracowitością i usłużnością. Była zawsze gotowa, by nieść pomoc bliźniemu. Siostry wspominają jak zawsze rano zjawiała się pierwsza w kaplicy, a wieczorem długo jeszcze się w niej modliła. Bardzo ceniła przełożonych. Zawsze była chętna do pomocy innym.

Cechował ją duch ubóstwa – podczas posiłków wybierała mniejsze porcje lub te bardziej trudne. Podejmowała także różne posty. Zdarzało się, że wstawała w nocy i modliła się leżąc krzyżem. Szczególnie umiłowała milczenie – nie rozmawiała na korytarzach i w sypialni, zachowywała godzinę kanonicznego milczenia. Upominała nawet współsiostry, gdy czasem były zbyt głośne mówiąc, że „z milczenia również przyjdzie zdać rachunek przed Bogiem”.

Swoje pierwsze śluby zakonne złożyła 28 lipca 1934 r. W tym dniu zanotowała na małej karteczce takie słowa: „Jezu daj, abym mogła umrzeć tak jak Ty, zapomniana i wzgardzona”. To zdanie często jej towarzyszyło. Do sióstr mówiła: „Bo ja chcę żyć i umrzeć dla Chrystusa”, a na pamiątkowym obrazku ze ślubów wieczystych zapisała: „O Maryjo spraw, abym na sercu Twoim stała się drugim Jezusem”.

W tym samym roku podjęła  pracę w ochronce dla dzieci z rodzin robotniczych.  Ochronka  ta znajdowała się na terenie parafii pw. św. Jana Jerozolimskiego na Komandorii w Poznaniu. Warunki pracy w tym miejscu były szczególnie trudne – nie było tu oświetlenia, wody, czy toalety.  

Po dwóch latach, w 1936 r., utworzono ochronkę przy kościele pw. Bożego Ciała w Poznaniu, siostra M. Włodzimira rozpoczęła w niej pracę jako kierowniczka – był to wyraz wielkiego zaufania przełożonych do niej, gdyż takich zadań nie zlecano siostrom przed złożeniem profesji wieczystej. W pracy z dziećmi również widoczna była postawa jej wielkiego zaangażowania w to, co robi. 

Śluby wieczyste złożyła 28 sierpnia 1939 r., na trzy dni przed wybuchem II wojny światowej. Okupacja i trudna sytuacja polityczna w kraju zmusiły wiele sióstr do powrotu do domów rodzinnych. Ten los spotkał także siostrę Włodzimirę – mimo, iż do końca pragnęła pozostać we wspólnocie, gotowa nawet na wywiezienie do obozu – poddała się woli przełożonych i namowom rodziców i powróciła do domu rodzinnego w Ostrowie Wlkp.

Niedługo jednak mieszkała z rodzicami. Okazało się, iż choruje na gruźlicę. Pod wpływem donosu władze okupacyjne nakazały jej, opuścić mieszkanie. Trafiła wówczas do Domu Starców przy ulicy Zdunowskiej. Tutaj rozpoczął się ostatni etap jej ziemskiego życia. Czas samotności i opuszczenia. I choć pragnęła takiego upodobnienia do Jezusa – samotnego i opuszczonego – zwierzyła się jednej z sióstr, że nigdy nie myślała, że tak dużo będzie ją to kosztowało.

Pozostając w odosobnieniu od wspólnoty zakonnej, nadal utrzymywała duchową więź z Siostrami. Tutaj też zaczęła pisać pamiętnik dla swojej mamy. Z relacji osób, które go czytały wiemy, że opisała w nim także swoją relację do Jezusa pełną miłości i ufności.

Siostra M. Włodzimira odznaczała się wielkim nabożeństwem do Najświętszego Sakramentu. Jeszcze jako młoda dziewczyna nie bała się przyklęknąć przed zamkniętymi drzwiami kościoła, jej postawa na modlitwie, oczy wpatrzone w tabernakulum potwierdzały, że sercem była przy Bogu. Celem jej życia było upodobnienie się do Chrystusa.

Zmarła 20 lutego 1943 r. w Przytułku dla Starców w Ostrowie Wlkp., w dniu swoich 34 urodzin. Pochowana została na cmentarzu przy ul. Limanowskiego w kwaterze sióstr elżbietanek..

W wyniku wojny, ale także z powodu jej choroby – nieuleczalnej wówczas gruźlicy, nie zachowały się do naszych czasów żadne źródła pisane przez Służebnicę Bożą. Zaginął pamiętnik, który pisała, a listy zostały spalone jeszcze w czasie II wojny światowej.

O wyjątkowości i świętości życia siostry Włodzimiry mówiono zaraz po jej śmierci. Są siostry, które pamiętają jak w latach 50-tych chciano otworzyć jej proces beatyfikacyjny. Nie zrobiono tego. Później kolejna próba była w latach 80-tych, kiedy to za namową ks. bpa Juliana Wojtkowskiego, który to zaproponował, aby osoba Siostry M. Włodzimiry została opisana w jednym z tomów książki „Chrześcijanie”, zaczęto gromadzić wspomnienia na jej temat. Miano także na uwadze rozpoczęcie procesu beatyfikacyjnego. Zajmował się tym ks. Zbigniew Pawlak, chrześniak Siostry M. Włodzimiry. Niestety i tym razem nie udało się.

Zebrana wówczas dokumentacja czekała na swój czas w Archiwum Prowincji Poznańskiej. Po wielu latach, bo w 2012,  po raz kolejny znalazły się osoby, które przypomniały o Siostrze M. Włodzimirze. Po raz kolejny zaczęto zbierać materiały na jej temat, szukać osób, które ją jeszcze pamiętają. Tym razem udało się i proces beatyfikacyjny na etapie diecezjalnym rozpoczął się 24 września 2017 r. Naocznych świadków jej życia jest niewielu, w procesie przesłuchano głównie świadków ze słyszenia i tych, którzy zaświadczyli o istniejącym kulcie Służebnicy Bożej.

W 2021 roku dokonano ekshumacji s. Włodzimiry i jej doczesne szczątki znajdują się obecnie w kościele pw. Bożego Ciała w Poznaniu. Na terenie tej parafii żyła i pracowała, tutaj też znajduje się Dom Prowincjalny Zgromadzenia Sióstr św. Elżbiety Prowincji Poznańskiej. Co miesiąc odbywa się tu Msza w intencji beatyfikacji. Wiele osób pisze swoje osobiste intencje i zostawia je w skrzyneczce obok sarkofagu. Zdarzają się także podziękowania za otrzymane łaski, np. w dwóch przypadkach dziękowano za dar potomstwa, w jednym za narodziny zdrowego dziecka, gdyż było zagrożone chorobą genetyczną. Są podziękowania za zdrowie, pracę, za uratowanie z wypadku drogowego. Siostra Włodzimira wspiera modlących się za jej wstawiennictwem – szczególnie w zwykłych, codziennych sprawach. Niektórzy śmieją się, że proszą ją nawet o pomoc w zdążeniu na tramwaj, „bo ona jest od codziennych spraw”.

Siostra Włodzimira była cicha, prosta, wyróżniająca się jedynie rozmodleniem i głęboką relacją z Bogiem. Bóg był jej życiem. Eucharystia była najważniejszym momentem dnia. 

s. Anna Jakubowska

postulatorka

Popularne posty z tego bloga

Intencje modlitewne

Chciałabym znaleść windę, aby wznieść się aż do Jezusa