wspomnienie siostry Serafiny
Siostra
Włodzimira należała do tych cichych „szarych sióstr”, niczym nie wyróżniających
się, chyba tylko swoją dobrocią, swoim uśmiechem, ofiarnością i sumiennością
w codziennych obowiązkach, i to była jej wielkość.
Wchodziła między ludzi
jak promień słoneczny przynoszący jasność, jakby ciepło serdeczne. Bo uśmiech
łatwo przychodzi na pozór, a przecież w życiu nic więcej nie kosztuje, jak
mieć go ciągle na ustach. Uśmiechać się w chorobie, uśmiechać się w
umęczeniu ciała, uśmiechać się, gdy trzeba dla innych wyrzec się przyjemności,
to znaczy być mężną i silną, to znaczy mieć duszę i serce złączone z duszą
i sercem Jezusa.
Siostra Włodzimira umiała zapominać o sobie, nie chciała nikogo
zasmucić, przeciwnie pragnęła nieść pociechę.